poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozdział 34: Wszyscy razem

  Jak to jest że starając się o wszystko, nic ci nie wychodzi. A gdy o nic się nie starasz to wychodzi ci wszystko, chociaż jesteś odcięta od świata i od tego co robisz, bo na nic po prostu nie zwracasz uwagi. Będąc sama na sam ze sobą Wiktoria, uświadomiła sobie bardzo wiele, między innymi to że ma siebie dość. Całej siebie, tego jak mówi, tego jak wygląda, tego jaki ma charakter, tego kim jest. Uświadomiła sobie że tylko przeciętna, lecz nadnaturalna rzeczywistość zmusza ją do tego życia, tego nudnego i strasznie kłamliwego życia.   Wiktoria miała jechać wraz z Cyprianem oraz Lucjuszem poszukać Cyntii, lecz w ostatniej chwili zmieniła decyzję, wolała zostać w domu i męczyć się z samą sobą. Leżała teraz na łóżku, czytając książkę i popijając zieloną herbatę, jej ulubioną. To on nauczył ją lubić tą herbatę, od tamtej pory nie piła innej. To on zawsze śpiewał jej kołysankę na dobranoc, to on czytał jej bajki zamiast, puszczać dobranockę, to on wychowywał ja i dbał o nią, to on był jej ojcem ale także jej jedynym i prawdziwym rodzicem. Nie miała nikogo innego. Gdy zobaczyła go w drzwiach, zamiast być wściekłą że tak długo go nie było i że znów zszedł się z jej wstrętną matką, której postanowiła przebaczyć, wtuliła się w niego i popłakała naszeptując mu że bardzo go kocha, i nigdy nie chce go stracić. Wylała przez przypadek herbatę, ich ulubioną ale nie zmartwiło to ani jej ani jego. Ponieważ znów cieszyli się tym że są razem że znów są rodziną. Niepełną ale zawsze rodziną. 
-Tak za tobą tęskniłam!-odparła wtulając się w swojego ojca Wiktoria.
-Ja za tobą też słońce. Ja za tobą też-odpowiedział i objął ją jeszcze bardziej.
-Gdzie mama?-zapytała z nutką nadziei.
-Przyjdzie tu jeszcze dziś, mam nadzieję że się nie gniewasz?
-Nie! Cieszę się, może znów będziemy rodziną?-zapytała z entuzjazmem. 

-Mam taką nadzieję, kochanie-nie powiedzieli już nic więcej ponieważ do drzwi zadzwonił dzwonek. Wiktoria domyśliła się że to jej mama. Lekko się zdenerwowała, bała się tego. Była to nowość cała rodzina razem. Nie pamiętała tego uczucia. Co prawda czuła podobne do ojca ale to nie było tak pełne miłości uczucie jak teraz kiedy oni znów będą razem. Wszyscy razem
-Witaj, Wiktorio. Tęskniłam za tobą-powiedziała mam przybliżając się do dziewczyny. Wiktoria bez chwili zastanowienia, przytuliła ją z całej swojej siły.
-Ja też-od tamtej pory, cały dzień spędzili rozmawiając o Wiktorii. O szkole, o tym co robiła w każde wakacje, w każdą przerwę świąteczną, w każdą wolną chwilę, gdy jej ojca nie było, gdy ona wyjechała gdzieś z przyjaciółmi. Po kilku godzinach rozmowy, z pokoju Wiktorii, dobiegł głośny trzask. Cała trójka szybko wbiegła na górę a na czele stał tata.
-Pies? Co w naszym domu robi pies? Wiktoria!-dziewczyna popatrzyła się niewinnie na rodziców. 

-On był taki samotny, i smutny. A ja nie chciałam być sama w domu, bez ciebie więc go przygarnęłam  On jest naprawdę grzeczny!- powiedziała i Chackie wskoczył w ramiona całej trójki.
  Wiktorii może nie było łatwo przebaczyć swojej mamie, ale z racji że jej tata nadal ją kochał. Chciała aby był szczęśliwy, więc musiała się zgodzić Gdyby nie to musiałaby spoglądać na spochmurniałą twarz swojego ojca, a teraz patrzyła na tego samego ale szczęśliwego mężczyznę. . 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz