poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 31: Oboje wszystko ignorowali

Gdy zamknęła dziennik, leżała na swoim łóżku i szukała na internecie jakiegoś ciekawego filmu, zamiast komedii romantycznej wybrała horror "Godzina pająków". Film nie był straszny, był nudny. Ciągle tylko pająki napadające na ludzi w daną godzinę zjadające ich i uciekające do swojej kryjówki. Oczywiście film skończył się nie inaczej jak to że pająki zostały zabite a ludzi szczęśliwi. Wiktoria postanowiła się wybrać na spacer. Była dopiero godzina wpół do czwartej więc słońce świeciło i było strasznie jasno, ale chłodno. Gdy dziewczyna się już ubrała, obrała kurs w stronę lasu. Jakoś nie wzruszyła się gdy słyszała ciche szelesty obok, czy za nią. Nie bała się w ogóle. Ciągle uważała że to zwierzęta leśne które sobie spacerują w tak piękną pogodę. Nie myliła się, zobaczyła sarenkę i lisa, gdy szła dalej prosto przed siebie. Wyszła na kolorowej a raczej złocistej polanie ponieważ wokół było pełno pomarańczowych, czerwonych i złotych liści. Prawie nie było widać trawy, pod tak grubą warstwą piękna. W oddali dostrzegła długie złamane drzewo, poszła w tamtym kierunku z zamiarem wypoczęcia. Gdy już siedziała patrzyła z zachwytem na polanę, mieniła się w słońcu, wyglądało to jak kawałek raju odcięty od ludzkości aby nie zniszczyli tego jak większości.
Spojrzała na zegar w telefonie, była już godzina szósta wieczorem, trochę się zasiedziałą. Wstała i szła znów spacerkiem do doku, spokojnie, nigdzie się nie spiesząc. Ciągle, nieustannie wpatrywała się w piękny las, i jeszcze spadające liście. Czekał ją jeszcze spory kawałek drogi więc włożyła słuchawki do uszu i puściła swój ulubiony kawałek The Rolling Stones - You can't always get what you want. Odtwarzała tą piosenką gdy się skończyła parę razy, ale niestety już doszła do domu.
Gdy poszła do łazienki wziąść długą relaksującą kąpiel przyszedł Lucjusz. Bez problemu nie wiadomo jak otworzył drzwi i usiadł w salonie czekając na Wiktorię. Po czterdziestu minutach dziewczyna zeszła do kuchni by się napić soku pomarańczowego. Spojrzała na Lucjusza i rzuciła mu krótkie "cześć" po czym zupełnie go ignorując udała się do kuchni. Zabierając ze sobą sok i dwie szklanki bez słowa skierowała się do swojego pokoju na górze. Lucjusz poszedł za nią i usiadł także bez słowa obok niej na łóżku.
Oboje wszystko ignorowali, wszystko i siebie nawzajem. Tak jakby zupełnie nie istnieli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz