-Będę się zbierał, już późno-powiedział i wstał z kanapy.-Dobrze-odpowiedziała wstając i poszła za nim do drzwi wyjściowych.
-Miło dziś, spędziłem czas-odparł gdy dziewczyna otwierała drzwi.
-Ja również-chłopak podszedł do Wiktorii i objął ją, dziewczynę zamurowało.
-Do zobaczenia-wyszedł a Wiktoria szepnęła do siebie po cichu gdy zmięła drzwi to samo.
Poszła się umyć i przebrała się w za dużą koszulkę. Położyła się do łóżka i szybko odpłynęła w objęcia Morfeusza.
Sen a raczej koszmar. Dziewczyna boi się zasnąć dlatego że nie chce mieć snu, który powie jej to samo co wszystkie inne.Tylko pustka, osamotnienie. Pojawia się "ktoś", ona i jej dziedzictwo, nie wie co robić Nie ma gdzie uciec, teraz to tylko sen ale co będzie gdy to się stanie naprawdę? I znowu powtórka, pustka, "ktoś", ona, dziedzictwo.
-Wiktoria, wstawaj!-ktoś krzyknął jej do ucha po czym wybudziła się z koszmaru. Rozglądała się po pokoju za osobą która ją ocaliła.
-Kaleni?-Wiktoria rzuciła się na ramię po czym zobaczyła obok, siedzącego Sebastiana-Sebastian!-zrobiła to samo.
-Jak się miewa śpiąca królewna? Jak widzimy ty tylko spać potrafisz-całą trójka wybuchła śmiechem.
-Co wy tu robicie?-zapytała gdy, siedzieli w jej pokoju ale już z kubkami gorącej czekolady.
-Wiesz, moi rodzice pojechali do Patryka do Anglii a Sebastiana nie mieli nic przeciwko aby przez tydzień zrobił sobie wolne bo uważają że "zamęczy się w tej szkole" więc postanowiliśmy do ciebie wpaść-wyrecytowała na jednym tchu Kaleni.
-Cieszę się że mnie odwiedziliście!-powiedziała i znów się do nich przytuliła.
-Tęskniliśmy, Wika-powiedział Sebastian.
-Ja za wami też.
-Hej, Wikuś. Pokaż nam twoje miasteczko, wygląda całkiem nieźle z perspektywy lasu-odparła czarnowłosa Kaleni.
-Dobra to wy zejdźcie na dół a ja za piętnaście minut do was dojdę-odparła po czym szybko schodząc z łóżka wbiegła do łazienki.
Gdy minęło piętnaście minut Wiktoria stawiła się w salonie gdzie czekali na nią przyjaciele. Wyszli z domu i powędrowali w szkołę miasteczka. Całą drogę rozmawiali o Harmons, Wiktoria opowiedziała im o zabawie którą ma zorganizować i o dziewczynach które mają jej "pomagać". Kaleni na samą myśl o trzech czerwonych muszkieterkach wybuchnęła śmiechem.
-Jesteście głodni?-zapytała Wiktoria.
-Tak! Nie jadłam od przyjazdu tutaj-odparła Kaleni, przeciągając-jest tu jakaś knajpa?
-Za rogiem.
-Świetnie, chodźmy zjeść coś jadalnego-odparł Sebastian po czym cała trójka znów wybuchła śmiechem.
Gdy siedzieli już w małej knajpce, ciągle się śmieli i wygłupiali trudno ich było nie zauważyć wchodząc wychodząc lub tam będąc.
-Wow, patrzcie jakie ciacho-powiedziała cicho Kaleni, a Sebastian się odwrócił i naburmuszony spojrzał na wchodzącego Lucjusza-idzie tu!
-Cześć, Wiktoria-powiedział i objął ją na przywitanie-przeszkadzam?
-Nie, skąd. To są moi przyjaciele dzisiaj przyjechali Kaleni i Sebastian poznajcie Lucjusza mojego kolegę z tutejszego miasteczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz