-Gdy moja mama, rzekomo zginęła wiedziała że będę posiadła moc, zostawiła mnie z tym samą. Nie wiedziałam a raczej nie potrafiłam zapanować nad mocą, ciągle zrobiłam coś nie tak. Co noc śni mi się ten sam koszmar, ktoś kto próbuje mi ją odebrać. Wydaje mi się że jestem z kimś połączona ale nie wiem z kim. To zaklęcie które wczoraj wypowiedziałam, to ja nawet nie wiem skąd ja to znam! Ona wiedziała że potrzebuję kogoś do nauki, jedyne co jeszcze jest dla mnie dziwne to jakim cudem ona jest wampirem i czarownicom, tak nie wolno ona powinna być martwa po ugryzieniu wampira. Chyba że sprawiła by bariera pomiędzy różniącymi się istotami magicznymi zniknęła- chłopak ani raz na nią nie spojrzał-błagam powiedz coś-odparła rozpaczliwym tonem, i po jej policzku spłynęła łza.-Dlaczego nie powiedziałaś mi od razu?-zapytał spokojnym lecz ustatkowanym tonem.
-Co ci miałam powiedzieć? Cześć, jestem Wiktoria! Jestem czarownicą która nic nie potrafi bo jej egoistyczna matka porzuciła ja lata temu maskując swoją śmierć i przemieniając się w wampira-po policzkach zaczęło spływać jej coraz więcej łez.
-Nawet to by wystarczyło-dziewczyna rozpłakała się jeszcze mocniej, a Lucjusz usiadł obok niej i przytulił ją do siebie-teraz masz twoich przyjaciół i..-zagwizdał-Chackiego-po kilkunastu sekundach na łóżku pojawił się czworonożny przyjaciel Wiktorii, strasznie się ucieszyła widząc go po tak długim śnie.
-I mam ciebie-pocałowała go w policzek i zaczęła bawić się z Chackim-możemy iść razem na spacer?
-Jasne tylko się ubierz w szafie jest parę twoich ubrań, Kaleni i Sebastian je przywieźli.
Po dwudziestu minutach dziewczyna stała już wraz z Chackim przed drzwiami wyczekując Lucjusza. Kaleni i Sebastian pojechali do domu i mieli przyjechać trochę później aby odebrać Wiktorie.
-Wiesz, strasznie się ciesze że się tutaj przeprowadziłam-powiedziała po chwili milczenia.
-Ja też.
-I że cię poznałam.
-I że ja mogłem siedzieć z tobą na lekcjach.
-I że mam Chackiego!-pokazała język Lucjuszowi i zaczęła biec wraz z Chackim przed siebie. Zatrzymała ją kobieta, a dokładniej jej matka która stała kilka metrów od niej, po chwili przed nią stanął Lucjusz.
-Kochanie!-powiedziała jej matka.
-Czego chcesz?-powiedziała wściekła Wiktoria.
-Tak dawno cię nie widziałam! Stęskniłam się za tobą-odpowiedziała i zrobiła parę kroków do przodu.
-Mogłaś o tym pomyśleć zanim zamieniłaś się w wampira i uciekłaś ode mnie i od taty. Błagam, zostaw mnie-krzyknęła i rzuciła w jej kierunki kule jasnych iskier, które odrzuciły jej matkę do tyłu. Po paru sekundach jej matka bez słowa zniknęła.
-Wracajmy już-odparła i chwyciła za rękę Lucjusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz