Lekcje przebiegły dość szybko. Wiktoria prawie na każdej lekcji siedziała z Lucjuszem za wyjątkiem chemii gdzie siedziała w pierwszej ławce w towarzystwie klasowej prymuski Olgi.
Gdy wyszła ze szkoły udała się na małe zakupy. Planowała kupić większość rzeczy na imprezę a być może po jutrze gdy już będzie w kryzysie wyjdzie znów na większe zakupy.
W supermarkecie spotkała dziewczyny z którymi chodzi do klasy Elize, Beate i Mone. Chodź na pierwszy rzut oka wyglądały na miłe to były one szkolnymi barbie, Wiktoria aż zaczęła żałować że zaprosiła je na swoją imprezę.
Kupiła wiele paczek różnych chipsów, bardzo dużo butelek napojów i parę kartonów soku. Później postanowiła że zamówi pizze i będzie spokój. Gdy wracała do domu, dostała sms'a od taty że nalazł już jednego wampira a teraz szuka ich gniazda, z dopiskiem że życzy Wice dobrej zabawy.
Gdy dotarła do domu i usadowiła się na wygodnej i miękkiej kanapie zadzwonił jej telefon. Na ekranie wyświetlił się: Numer nieznany.
-Halo?-odebrała Wiktoria.
-Cześć, to ja Lucjusz. Twój numer był na zaproszeniach więc zadzwoniłem-powiedział zmieszany.
-Poprawka.. był tylko na twoim zaproszeniu-odparła z uśmiechem.
-Mogę do ciebie wpaść?-zapytał.
-W sumie nie mam nic do zrobienia ani nie ma zadania na jutro, więc chyba możesz-uśmiechnęła się sama do siebie.
-Do zobaczenia, za chwilę?-odpowiedział pytająco.
-Do zobaczenia, za chwilę-dodała przekonywająco.
Wiktoria wstała i zaczęła sprzątać aby, gdy chłopak do niej przyjdzie było w miarę czysto. Po jakichś trzydziestu minutach usłyszała dzwonek do drzwi. Poszła otworzyć. w progu stał Lucjusz i czekał na zaproszenie by wejść do środka.
Wiktoria zaprosiła go gestem dłoni i oboje kierując się do salonu, usiedli na kanapie.
-Ładny masz dom-odparł po dłuższej chwili milczenia Lucjusz.
-Dziękuje. Odkąd mieszkasz w tym miasteczku?-zapytała Wiktoria z ciekawością.
-Od roku. Przenosimy się co trzy lub cztery lata-spojrzał Wiktorii głęboko w oczy.
-Gdzie mieszkaliście ostatnio?-odwróciła wzrok i upiła łyk soku pomarańczowego.
-Na południu w małym mieście Grinson. Głównie zamieszkujemy tylko małe miasteczka żeby nie rzucać się w oczy. Teraz moja kolej-powiedział z uśmiechem.
-No dawaj, mnie nie złamiesz-odparła z równie szczerym uśmiechem jak chłopaka.
-Dlaczego się tutaj przeprowadziliście?-dziewczynie zmętniała mina.
-Mój tata wiecznie był na polowaniach. Męczyło mnie bycie samą więc przeprowadziliśmy się tutaj z myślą że będziemy mieć chwile spokoju lecz znalazł informacje że niedaleko w małej wsi są wampiry i tam wyjechał żeby na nie zapolować.
-Współczuję. Dlaczego twój tata został łowcą?-to pytanie jednak dobiło Wiktorię i w jej oczach pojawiły się łzy.
-Moją mamę zabił wampir. Mój tata uważa że wampiry są bezdusznymi istotami które zabijają co popadnie i kogo im się spodoba. Mój tata chce pomścić śmierć mojej matki.
-Przykro mi-powiedział i objął dziewczynę swoim chłodnym ramieniem.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz