-Jakie jezioro?-zapytała Kaleni.
-Kilka kilometrów stąd jest spore jezioro, a dziś jak widać jest i będzie ciepło więc możemy sobie popływać-wyrecytował jak wierszyk którego uczył się tydzień.
-Wiesz to dobry pomysł. Przynajmniej trochę zwiedzimy, zbierajmy się!-krzyknęła uśmiechnięta Wiktoria i cała trójka razem z pupilkiem Wiktorii poszli się spakować.
-Jest jeden problem-powiedział Sebastian gdy już wszyscy zeszli na dół.
-Jaki?-zapytała Wiktoria.
-No wiesz, jak tam dojedziemy?-dziewczyna uderzyła ręką w czoło.
-Wiem!-krzyknęła po chwili-Cyprian może nas podwieźć, mój kolega.
-Dobra to dzwoń.
Wiktoria zadzwoniła do Lucjusza, ponieważ nie znała numeru od jego przyjaciela. Po chwili usłyszała znajomy głos.
-Cześć, Lucjusz!-rzekła ze sztucznym uczuciem.
-Witaj, Wiktorio.
-Mam prośbę, czy Cyprian mógłby podwieźc mnie i moich przyjaciół nad jezioro?-zapytała piskliwym głosickiem.
-Jasne, jestem z nim teraz a możemy być tam z wami? Cyntia pojechała do przyjaciółki i nie będzie jej przez kilka dni-powiedział a dziewczyna zakryła słuchawkę i zapytała się przyjaciół, którzy bez zastanowienia się zgodzili.
-Dobra, będziecie u mnie za dziesięć minut?
-Jasne, chociaż może krócej, do zobaczenia-powiedział i rozłączył się.
-Będą tutaj za chwilę-odparła niechętnie Wiktoria.
-Świetnie. Ja się pójdę napić-Sebastian poszedł do kuchni a Wiktoria opadła zrezygnowana na kanapę.
-Co cię gryzie? Tylko szczerze-powiedziała Kaleni.
-Bo wiesz, Lucjusz jest naprawdę fajny. Ale strasznie boję się że on o tym wie i że tylko dlatego chcę się ze mną zaprzyjaźnić.
-Daj spokój, dowiemy się dziś ja wszystko potrafię wykryć. dobrze o tym wiesz.
Usłyszały dzwonek i obie wstały podchodząc do drzwi.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz