-Jak możesz przebywać tak blisko ludzi i nad sobą panować?-zapytała gdy podała mu kubek gorącej herbaty-i naprawdę herbata ci smakuje? Tego o wampirach nie wiedziałam.-Smakuje na jedzenie zwykłych ludzi jeśli regularnie się karmimy. A herbatę uwielbiam-odpowiedział i szeroko się uśmiechnął.
-Nie wiedziałam-odparła i podniosła lekko konciki ust do góry.
-Teraz, znowu ja-chwilę się zastanowił-ile wampirów jako córka łowcy czyli łowczyni zabiłaś?
-Hmm. To było jakieś dwadzieścia no może więcej-Lucjuszowi mina zrzedła, po chwili dodała z przekąsem-żartowałam, dwa.
-Mam się ciebie bać?-na twarzy Wiktorii pojawił się grymas.
-Jeśli o mnie chodzi to nie. Ale mojego taty powinieneś-chłopak się uśmiechnął.
-Masz jeszcze jakąś tajemnice poza tym że jesteś córką łowcy, ale taką o której nie wie nawet twój tata?
-Mam ale nie powiem tobie, nikt nie wie o tej tajemnicy, tak ma pozostać do końca mojego życia- Lucjusz pokiwał głową.
-To do końca życia mówisz. A co byś powiedziała na wieczną tajemnicę poza śmiercią w żywej wersji?-odparł i znacząco się uśmiechnął.
-Masz tupet że mówisz to dziewczynie która w jednym z pokoi swojego domu ma mnóstwo broni na wampiry-powiedziała upijając łyk swojej herbaty-ale gdybym miała taką możliwość to w sumie tak.
-A powiesz mi kiedyś co to za tajemnica? Bo wiesz tajemnica przyciąga tajemnice.
-Może kiedyś ale chciałabym żeby to było tylko moje, a jak chcesz to możesz się namyślać i zgadywać.
-Dobra więc jesteś... wampirem?-zapytał z powagą.
-Gdybym była wampirem nie byłoby mnie tutaj spoczywałabym w swoim grobie.. Zabita własnoręcznie przez ojca-nagle drzwi wejściowe otworzyły się z głośnym hukiem, Lucjusz zniknął a do pokoju wszedł tata Wiktorii ze łzami w oczach-Tato! Co się stało?-Wiktoria podbiegła do niego i przytuliła go.
-Twoja matka..-wyjąkał wystraszony-jest.. wampirem. Wróciłem ci powiedzieć że muszę ją zabić.
-Ona żyje?-Wiktoria zszokowana opadła na kanapę.
-Jeśli można to tak nazwać.
-Tyle dni wypłakałam z myślą że to było najgorszym co ją spotkało a teraz.. Ona tyle czasu nas oszukiwała "zginęła" a tak naprawdę "żyła"? Ale jak to możliwe. Jedź! Zabij ją, ale jak najbardziej podle potrafisz! Chcę żeby cierpiała jak ja!-jej ojciec wyszedł i odjechał. Wiktoria się rozpłakała i poszła do swojego pokoju. Leżała na łóżku i cicho łkała.
-Przykro mi-powiedział głos który dobiegał z ciemnego kąta pokoju, Wiktoria się odrobinę przestraszyła.
-Nie obchodzi mnie to że ona jest wampirem, nienawidzę jej za to że żyje!-krzyknęła rozdartym głosem dziewczyna-tyle czasu leczyłam rany a ona się świetnie bawiła mając nas wszystkich gdzieś.
-Nie myśl tak, może bała się waszej reakcji i nie chciała żebyście ją zabili za to że jest wampirem-pocieszał ją czarnowłosy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz